Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2010

18.

tyle wyroków między nami tyle kar bez odwołania a przepraszam coraz bledsze nikną uśmiechy w ciszy ty jeszcze nie chcesz rozmawiać a mi nieładnie w bezsłowiu na wyciągnięcie ręki mieliśmy być spija mnie z ciebie czas martwymi ustami pierzchnę na wargach zwyczajną tęsknotą mijam K. Jestem - mało optymistycznie. Jestem - od czasu do czasu. Jestem tak naprawdę... Wiesz, nie boli. Jest smutek, bieda wszystkiego po trochu. Nie, nie powiem, że tęsknię, chociaż najbardziej jestem tam gdzie mnie nie ma. T. jak spokojnie że jesteś że słowa że czas między smutkiem i biedą pamięć spaceruje a ta w nieobecności najładniejsza K. Nie ma we mnie spokoju. Są myśli niepotrzebne nikomu, przeszłe "gdyby" wyczekujące na dworcu, z którego odjechały już wszystkie pociągi. Powiem jeszcze, by dopełnić gorzką nutę: między smutkiem, a biedą nie ma nic pięknego żałość tylko piszczy cienko. T. oddaj mi swoje myśli niech nie kołaczą smutno zamienię je w przyszłe "jednak" w czterowersie zielonym ...

Mieszkam w Pana głowie

Pan na mnie patrzy i słów szukając zapomina, co chciał powiedzieć. Mogłabym wołać o zrozumienie, o ręki podanie, gdy most nazbyt się huśta... Mogłabym... Patrzę na Pana zmrużonymi oczami i więcej mnie nie ma niż jestem. Zaśmiałam się lekko. Proszę Pana, śmiesznie Panu w tej powadze. Idę za Panem taka niewidzialna, a Pan mnie pamięta. Pańska pamięć śmieje się moimi oczami. Proszę Pana, żyję w Pana głowie. Niech Pan spojrzy - coraz mniej z nas. Słowa rzucane w przelocie brzmią coraz słabiej. Rozciągnięty czas łamie się zwątpieniem. Zaprzeczenia smakują wątpliwościami. Może by tak rzucić to wszystko? Znów zacząć żyć z pewnością. Ona taka wątła teraz. Patrzy szklistymi oczami i czeka. Coraz mniej nas. Będąc obok stajemy się niewidzialni. Oczy mgłą zachodzą - coraz bliżej widzę. Szkoda, proszę Pana, jaka szkoda... K. Coś we mnie pękło. To zbyt banalne by to było serce. Coś potrzaskało się. Więcej drzazg niż całości. Coś stłukło, rozpękło, lecz nie na dwoje. Coś schnie mimo, że łez dolewam. ...

12.

katedrą milczenia mi bywasz z wszystkimi psalmami drżącymi pod palcami jesteś jak słów dobieranie koraliki różańca do siebie przytulone w niewielkiej przestrzeni wołające każdą chwilą o cowieczorne amen wieńczące dzieło K. Gdybym cię nie znał, Lżej by było iść do przodu. Gdybym cie nie znał, Nie oglądałbym się wstecz. Gdybym cię nie znał, Nie miałaby sensu żadna rzecz. T. nie znasz mnie podnosisz się w milczeniu nie znasz mnie jutro widzisz gdybyś mnie znał słowa nie byłyby tak proste K. wrzesień 2007

Klucz

Martwi mnie strach. Martwi mnie od zawsze. Duszno mi tu i serce rwie się do realnego miejsca, gdzie wymienia się myśli zupełnie nieprzypadkowe przypadkowo. Martwi mnie strach o wielu twarzach, chociaż zdawałoby się, że zdołałem pokonać jego najstraszniejsze oblicze. Lecz czy najstraszniejsze znaczy najsilniejsze? Całkiem niedawno pewna kobieta, zaglądając przez oczy do duszy wzrokiem natarczywie szczerym, uświadomiła mi jak bardzo zamknąłem się w sobie. Czas tyka we mnie samotnie odbijając się echem od ścian pustego, w gruncie rzeczy, domu. Nie rozmawiam. Słucham, chociaż słuchanie nie jest moją profesją. A kiedy ktoś wchodzi w moje życie ze zwykłą, człowieczą ciekawością truchleję bojąc się utracić siebie(?). Kim w takim razie jestem? Lustrem? Czyżbym przez te wszystkie lata był tylko odbiciem, w którym przeglądają się mniej, lub bardziej płytkie znajomości? A może niemożność wyjścia z sobą poza granice wytyczone ciałem jest sumą zranień i niewiary w siebie? Od dawna jestem zmęczony. ...

Krąg

Nie znałem jej, a jednak jej skrzące się spojrzenie nawiedziło mnie we śnie. Obudziłem się spocony, w środku nocy, z wyschniętym na wiór przełykiem. Otworzyłem oczy. Wzrok ulotnił się ze mnie. Podnosiłem się ciężko i człapiąc kapciami poszedłem do kuchni, gdzie prosto z dzbanka wypiłem kilka haustów chłodnej wody. Potem, zapaliłem papierosa, przysunąłem taboret do okna i wyjrzałem w mrok. Przypominał starodawne fotografie, na których sephia świateł z latarń rozświetla pustkę. Trudno mi określić jaka ta pustka była, zapewne gdybym potrafił powiązać ją z jakąś emocją przestałaby być pustką. Nagle, w krąg światła wkroczył przechodzień. Wychynął z ciemności niczym duch. Szedł szybko. Ciągnął za sobą cień. Obaj mieli kapelusze. Obaj obłe sylwetki zakutane w płaszcze. W pewnej chwili cień wyprzedził właściciela i wbił się w mrok nakryciem głowy. Wiatr szarpnął połami płaszcza. Kapelusz zachwiał się. Czy spadł? Nie wiem. Przechodzień zniknął. To błahe z pozoru zdarzenie pobudziło moją wyobraź...

2.

zastukaj do mnie nocą gdy szepty snują się pod oknami zastukaj niech lekkie drżenie szyby spłoszy sen bez ciebie zastukaj do mnie gdy strachy z mgły powstają zastukaj do mnie gdy deszcz gdy słońce gdy łzy zastukaj do mnie jesienią gdy wiatr zaciera ślady zastukaj do mnie zimą gdy czas srebrzy moje włosy zastukaj do mnie dziś jutro pojutrze nie bój się ja przecież nie czekam K. Nie pytałem o drogę, chciałem się spóźnić Zapachem maciejki odpędzić nocną marę I w uchylonym, już beznadziejnie, oknie Pozostawić skrzące się wieczornie myśli Przez firanki pajęczynę dojrzeć Twoje Niebaczne, zaplątane w uwolnione przez sen włosy Rozpoznać je, uwierzyć, nie pytać, wiedzieć. Proszę tylko nie mów mi już więcej, gdy cię zbudzę Że na marzenia patrzysz przez Balladyny ręce. T. beznadziei zabierzemy bez maciejką ją oszukamy by odzyskała to co zabrał jej fiolet i już na zielone niech błyszczy ręce mam czyste i na herbatę zaprosiłam Alinę za oknem pachnie nadzieja już nie bez K.

1.

A w górze nadal błękitnieje niebo i zakochani wypatrują maja historia liczy czasu krople z kamieniem je oswaja Starzejemy się niepostrzeżenie przyjacielu coraz bardziej cisi przemykamy pomiędzy srebrnymi dniami Coraz słabiej zaprzeczamy im bliżej końca tym tęskniej do innych rąk wracamy K. Świat kiedyś się skończy, jak sen wariata uśmierzony pigułką, I nawet TU zepchnięte w próżnię zamilknie zakneblowane pustką. Nim stanie się cisza, powiedz: czy nie umierasz przedwcześnie w ramionach rozpostartych na wczoraj? T. kwiecień, 2010