środa, 26 listopada 2014

Nadzieja na nieśmiertelność



stoję na palcach i sięgam jutra
niespiesznie przegania zaspane koty
z pierzastych poduszek
w zagłębieniu między obojczykiem a ramieniem
wspomnienie zapachu chowa
jak obietnice spełnione
nad ranem
ktoś rozsypał jasne marzenia
i ciągle jest nadzieja na nieśmiertelność

K.


Dzień dobry po raz trzeci.

… że niby kiedy?
Po raz pierwszy późną nocą
chciałaś się wśliznąć niepostrzeżenie
między sen, a moje ramię.
Odemknąłem oko i niepewny pory
nadstawiłem pierś na dobranoc,
uśmiech na dzień dobry.
Po raz drugi o poranku
wyłuskane spod przymkniętych powiek
zostawione na poduszce,
spragnionej twojego zapachu.
Po raz trzeci…
wiesz sama:
rzucone w przestrzeń
między tu, teraz, a jutro,
kołaczące do drzwi

T.

środa, 12 listopada 2014

(uwierzą, kiedy powiesz...)

uwierzą, kiedy powiesz:
wczorajszą noc spędziliśmy we dwoje
zaprzeczą jednak temu
co widać gołym okiem
przytnijmy żywopłoty
żeby wyjrzeć na świat
zza wspomnień
T.



milczę i jestem wszystkim
co się zdarzyło na styku nas
mijają zimne lata i ciepłe zimy
zaplątana w stary pled
rozliczam dni z niemówienia
pasjanse stawiam na dwoje wróżąc
cisza poklepuje mnie familiarnie po ramieniu
K.

Miasteczko

te ciasne uliczki chłoną mą beznamiętność
określają mnie chwilą
i chwilami bywam
w wierszu
w swetrze
w dżersejowej sukience oplecionej spojrzeniami tuż przed kolano
zapijam tę ciekawość małą wodą
kropla po kropli
mijam
K.




natknąłem się na dym z ogniska
szamotał się z wiatrem
nie mógł wygrać
a mnie opadły minione jesienie
te w przykrótkim palcie
i za dużych butach
wszystko miałem do zyskania
nic do stracenia
goniąc liście
nim spłonęły nie dotykając ziemi
czary
z epoki sprzed wynalezienia grabi
T.

listopad 2014

niedziela, 2 listopada 2014

Smuteczki i nepomuk



brakuje mi lekkości nadmorskich dni
uśmiechu nie w porę
mgły tuż nad wodą
stóp grzęznących w sypkim piasku
nasiąkam wilgotną jesienią
i nie wiem czy to źle czy dobrze
nad studzieniczańską groblą zatrzymuje mnie nepomuk
Nepomucenie, ach Nepomucenie
ładnie ci w tej jesieni

K.



Chłodną dłoń wyciąga do mnie jesień
nie roztkliwia się
chociaż drzazgi z warg wyciąga
jedne trucizną podeszły
- znam się z nimi od zawsze
inne z kołysek świeżych wysuwa
nie tonę w krzyku
Nepomucen nad groblą przenosi tajemnice
ma wszystkie klucze
leżę
dobrze mi z jesieni chłodną ręką na ustach
dobrze - nie trzeba więcej
dobrze
jeszcze tylko jedna

T.


02.11.2014

Szepty - Parapluie

Zamknięty w pawlaczu daleki jestem zimie. Kurz kołysze me skrzydło nietoperza - stygnę. Nie tak dawno w pogoni za tęczą łzy chwytałem garś...

Z zaczytania