stygnę w zachwycie
kamieniem się stając
z sercem jak liść drżącym
starzeję się niepostrzeżenie
czas patrzy na mnie łakomie
niewidzialnym palcami
rysy na mnie znacząc
codziennym mijaniem
K.
Przebiegle ramiona wyciągam,
potem z trzaskiem je zamykam.
Czas w uścisk schwytany
skomli tuż przy moim uchu.
Nie puszczę!
Wołam Jakubowym głosem.
Pobłogosław!
Żądam patrząc mu w oczy.
A czas dyszy coraz głośniej,
tchu mu wkrótce zabraknie.
Puść.
Przez zaciśnięte usta syczy.
Nie puszczę, jesteś we mnie więźniem.
T.
październik, 2007
kamieniem się stając
z sercem jak liść drżącym
starzeję się niepostrzeżenie
czas patrzy na mnie łakomie
niewidzialnym palcami
rysy na mnie znacząc
codziennym mijaniem
K.
Przebiegle ramiona wyciągam,
potem z trzaskiem je zamykam.
Czas w uścisk schwytany
skomli tuż przy moim uchu.
Nie puszczę!
Wołam Jakubowym głosem.
Pobłogosław!
Żądam patrząc mu w oczy.
A czas dyszy coraz głośniej,
tchu mu wkrótce zabraknie.
Puść.
Przez zaciśnięte usta syczy.
Nie puszczę, jesteś we mnie więźniem.
T.
październik, 2007
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Grosik za Twoje myśli...