Wbiegła do ulubionego budynku. Zanim się tam znalazła, pod nogami znajomo zachrzęściła żwirowa ścieżka, z okien niósł się głos Dido. Uśmiechnęła się. Dziś chciała mu opowiedzieć, że za chwilę znowu fontanna będzie szeptać bluesowe rytmy i że ona tam będzie, i że on musi nazbierać dużo drobniaków, bo na Kościuszki wprowadzono parkomaty. Otarła pot z czoła i pokonała ostatnie piętro. Poprawiła niesforną grzywkę i złapała za klamkę, drzwi nie chciały ustąpić. Spróbowała jeszcze raz i znów nic. Zrezygnowana oparła się plecami o drzwi. Po chwili zrozumiała, że tak naprawdę tych drzwi nie ma...Po korytarzu nieistniejącego domu niósł się coraz cichszy głos: I haven't really ever found a place that I call home I never stick around quite long enough to make it I apologise that once again I'm not in love But it's not as if I mind That your heart ain't exactly breaking It's just a thought, only a thought But if my life is for rent and I don't learn to buy Well I deserve no...
Piękne to
OdpowiedzUsuńZgadzam się, Wg, mnie też sprawia ogromną przyjemność czytanie K.
OdpowiedzUsuńT.
T. nie bądź taki skromny. Teka puchnie z dumy że tu jesteś.T. nie bądź taki skromny. Teka puchnie z dumy że tu jesteś.
OdpowiedzUsuńdałabym sobie odciąć rękę, żeby dowiedzieć się więcej o K. T. ... właśnie dzięki temu, jak to jest napisane.
OdpowiedzUsuńK, ja mam tylko siekierę, może ty masz jakieś delikatniejsze narzędzie :D
OdpowiedzUsuńTo nie skromność, taka jest prawda.
K, zerknij w trzewia…
T.