Zwyczajność

nic się nie dzieje
czas październikowo zwalnia okutany w gęste mgły znikąd
palce starannie wyliczają znajome ślady
linia serca linia rozumu ciągle w kontrze
pachną lawendą złamaną ciepłym miodem
wygładzanie śladów mijania
oszustwo na miarę krótka kołdra i zimne stopy
mieszam zakłopotanie z nadzieją zrywając ostatnie tego roku truskawki
tylko wiciokrzew szaleje nasycony niskim słońcem i zachwytem
pisanie jak wprawki małe etiudy klawiaturowy solfeż
łaskocze mnie długi wieczór a tu zaledwie dziewiętnasta 
jedynie telefon wyrywa się do życia
społecznościowo się udziela nawet gdy śpię
K.


 na skwerze gołębie
przez kilka dobrych chwil
kuły żelazo póki gorące
nim wronom pomachały białą flagą
w nierozpoczętej nigdy bitwie
słońce na ławkach przysiadło
zaplątało palce nieznajomym
rozgorączkowało wiosennie usta
morze spokojnym czołem oparło się o brzeg
dzień się dział na zewnątrz pysznie
cytrynowo, pomarańczowo, szminką nr 5 i 9
spokojnym krokiem doprowadził mnie do nocy
działo się dziś wszystko
T.

Komentarze

Popularne posty