Przejdź do głównej zawartości

Zwyczajność

nic się nie dzieje
czas październikowo zwalnia okutany w gęste mgły znikąd
palce starannie wyliczają znajome ślady
linia serca linia rozumu ciągle w kontrze
pachną lawendą złamaną ciepłym miodem
wygładzanie śladów mijania
oszustwo na miarę krótka kołdra i zimne stopy
mieszam zakłopotanie z nadzieją zrywając ostatnie tego roku truskawki
tylko wiciokrzew szaleje nasycony niskim słońcem i zachwytem
pisanie jak wprawki małe etiudy klawiaturowy solfeż
łaskocze mnie długi wieczór a tu zaledwie dziewiętnasta 
jedynie telefon wyrywa się do życia
społecznościowo się udziela nawet gdy śpię
K.


 na skwerze gołębie
przez kilka dobrych chwil
kuły żelazo póki gorące
nim wronom pomachały białą flagą
w nierozpoczętej nigdy bitwie
słońce na ławkach przysiadło
zaplątało palce nieznajomym
rozgorączkowało wiosennie usta
morze spokojnym czołem oparło się o brzeg
dzień się dział na zewnątrz pysznie
cytrynowo, pomarańczowo, szminką nr 5 i 9
spokojnym krokiem doprowadził mnie do nocy
działo się dziś wszystko
T.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wieża

Coraz spokojniej cię mam, gdy się oddalasz. Już nie rozdrapuję ciemności - po drugiej stronie nieba białe żagle obiecują swobodę od siebie. Gdybyś wiedział, że zacieram ślady, zawołałbyś? Mówimy innymi językami. Choć tak ładnie nam w wierszach. K. Patrzę na świat przez szkła - już nie pamiętam jakiego koloru. Nie zaglądam do lustra - nawet kiedy się golę. Zakładam skórzaną kurtkę zanim wejdę między słowa. Kołyszę miliony niepotrzebnych zdań byś pomyślała: Daleko. Cisza zdradziła: czujesz się w niej bezpiecznie. Powiem ci jeszcze, nie ku przestrodze: Nie ufaj sobie, kiedy myślisz o mnie. T. czerwiec 2010

( W uśmiech odzianą cię widzę...)

W uśmiech odzianą cię widzę, Z nim niespodziewanie się pojawiasz. Ot, warg lekkie rozchylenie, Grymas, chwilę przeszłą kwitujący. Nic to. Nic to powiadam. Ze zdziwieniem naiwnym w oczach stęsknionych, Sen mój spokojny przerywasz, Wchodząc między zdań równe szeregi. Cóż z tego, żem mozołem pracę okupił? Nic to. Nic to powiadam. Pochlebstwem rozgościsz się, łzą przekupisz bezsenność. Znów zapomniane? Od nowa zaczęte? Czas nieostrożnie nadzieją nakarmisz, przekonasz. A gdy syty nią radośnie rozkwitnie… Nic to. Nic to powiadam. T. 25.05.06 niech pan zaczeka jeszcze tyle między nami kart do zagrania tyle słów przebieranych aż do zgrania niech pan zaczeka spłoszone nie wiem wyrywa się miedzy snami nic istnieje między nami nic to? K.

"Life for rent"

Wbiegła do ulubionego budynku. Zanim się tam znalazła, pod nogami znajomo zachrzęściła żwirowa ścieżka, z okien niósł się głos Dido. Uśmiechnęła się. Dziś chciała mu opowiedzieć, że za chwilę znowu fontanna będzie szeptać bluesowe rytmy i że ona tam będzie, i że on musi nazbierać dużo drobniaków, bo na Kościuszki wprowadzono parkomaty. Otarła pot z czoła i pokonała ostatnie piętro. Poprawiła niesforną grzywkę i złapała za klamkę, drzwi nie chciały ustąpić. Spróbowała jeszcze raz i znów nic. Zrezygnowana oparła się plecami o drzwi. Po chwili zrozumiała, że tak naprawdę tych drzwi nie ma...Po korytarzu nieistniejącego domu niósł się coraz cichszy głos: I haven't really ever found a place that I call home I never stick around quite long enough to make it I apologise that once again I'm not in love But it's not as if I mind That your heart ain't exactly breaking It's just a thought, only a thought But if my life is for rent and I don't learn to buy Well I deserve no...