Ścina się na samotność atrament rozlany między łyżką, a filiżanką. Szukam w nim kształtu, który wart będzie słowa. Niech Pani zobaczy drżą mi ręce. Może o sens, może o coś więcej? Czyż to nie żebraczy los trwonić się dla: - Ładne pisze pan wiersze. T. gdy zapalisz jesienie wróć do mnie taki jak wczoraj gdy rozśmieszałeś fontannę perlącym się a nie mówiłem chowanym pod lekkie sukienki młodego lata K.
Od T. do K. i odwrotnie