Przejdź do głównej zawartości

Wiarołomna




Rozkaszlała się fontanna,
a potem trysnęła łzami żegnając wrześniowe słońce.
W środku dnia, w puste alejki wsączył się wstyd
zachodzącego słońca.
Trącone jesienią kasztany, zeskakując z gałęzi,
wykrzywiają usta w rdzawym uśmiechu:
- Nie przyszła do parku.
Nie przyszłaś…
Może to ja za późno znalazłem drogę,
a ty czekasz nie wiedzieć gdzie, aż się odnajdę
z bukietem najświętszych obietnic?
Zerwać się.
Biec.
Wołać…
- Nie przyszła do parku,
gaśnie w mroku ostatnie szyderstwo.
Noc zastępuje mi drogę.
- Zgubiłem się? Nie przyszła?
Pytając opowiadam jej naszą historię.
Nie słucha
zapatrzona w chłód października.
T.

październik 2011

Komentarze

  1. No i mamy październik... :)

    T.

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię Twoją czujność. Pozdrawiam Cię październikowo, życząc dużo ciepła:)

    OdpowiedzUsuń
  3. W połowie reflektuję się
    - bez rewolucji refluksu,
    że czas mija za dwóch
    i nim sie obejrzę
    zima dmuchnie że uch

    :D
    T.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Wieża

Coraz spokojniej cię mam, gdy się oddalasz. Już nie rozdrapuję ciemności - po drugiej stronie nieba białe żagle obiecują swobodę od siebie. Gdybyś wiedział, że zacieram ślady, zawołałbyś? Mówimy innymi językami. Choć tak ładnie nam w wierszach. K. Patrzę na świat przez szkła - już nie pamiętam jakiego koloru. Nie zaglądam do lustra - nawet kiedy się golę. Zakładam skórzaną kurtkę zanim wejdę między słowa. Kołyszę miliony niepotrzebnych zdań byś pomyślała: Daleko. Cisza zdradziła: czujesz się w niej bezpiecznie. Powiem ci jeszcze, nie ku przestrodze: Nie ufaj sobie, kiedy myślisz o mnie. T. czerwiec 2010

"Life for rent"

Wbiegła do ulubionego budynku. Zanim się tam znalazła, pod nogami znajomo zachrzęściła żwirowa ścieżka, z okien niósł się głos Dido. Uśmiechnęła się. Dziś chciała mu opowiedzieć, że za chwilę znowu fontanna będzie szeptać bluesowe rytmy i że ona tam będzie, i że on musi nazbierać dużo drobniaków, bo na Kościuszki wprowadzono parkomaty. Otarła pot z czoła i pokonała ostatnie piętro. Poprawiła niesforną grzywkę i złapała za klamkę, drzwi nie chciały ustąpić. Spróbowała jeszcze raz i znów nic. Zrezygnowana oparła się plecami o drzwi. Po chwili zrozumiała, że tak naprawdę tych drzwi nie ma...Po korytarzu nieistniejącego domu niósł się coraz cichszy głos: I haven't really ever found a place that I call home I never stick around quite long enough to make it I apologise that once again I'm not in love But it's not as if I mind That your heart ain't exactly breaking It's just a thought, only a thought But if my life is for rent and I don't learn to buy Well I deserve no...

Schody

Uratuj mnie powtarzasz każdego poranka każąc opowiadać sobie jutro. Przysiadam na brzegu łóżka pozwalając słowom walczyć czekam aż oswoją w Tobie dzisiaj. Pytasz Pogubiłeś metafory? Zbyt przejęte życiem odpowiadam, a ty śmiejesz się z próżności - moja, Twoja ulubiona wada. Po tym śmiechu wiem, że dzień się zaczął i w Tobie. T. dzień zaczyna się w twoich oczach otwieram dłoń i linią życia płyniemy kruche łódeczki chybotliwe jutrem w kuchni czajnik wygwizduje kapitańskie tango jutro nie istnieje mówię zamykasz moją dłoń K. grudzień 2011