w moim niebie aniołowie
przychylni ciszy
chodzą na palcach
bosymi stopami
strącają marzenia
wprost na twą pościel
K.
Z Twojego nieba,
co wieczór
przychodzi Anioł.
Przysiadając na brzegu łóżka,
ręką pełną ciszy
układa do snu moje zmarszczki.
Co wieczór
z Twojego nieba
kapie na pościel
deszcz ciepłych myśli.
Co noc
śnię sny Twojego nieba
którymi napełniasz poduszki.
T.
październik 2011
sobota, 22 października 2011
niedziela, 16 października 2011
Wiarołomna
Rozkaszlała się fontanna,
a potem trysnęła łzami żegnając wrześniowe słońce.
W środku dnia, w puste alejki wsączył się wstyd
zachodzącego słońca.
Trącone jesienią kasztany, zeskakując z gałęzi,
wykrzywiają usta w rdzawym uśmiechu:
- Nie przyszła do parku.
Nie przyszłaś…
Może to ja za późno znalazłem drogę,
a ty czekasz nie wiedzieć gdzie, aż się odnajdę
z bukietem najświętszych obietnic?
Zerwać się.
Biec.
Wołać…
- Nie przyszła do parku,
gaśnie w mroku ostatnie szyderstwo.
Noc zastępuje mi drogę.
- Zgubiłem się? Nie przyszła?
Pytając opowiadam jej naszą historię.
Nie słucha
zapatrzona w chłód października.
T.
październik 2011
środa, 5 października 2011
U siebie
Dobrze jest mieć swój kąt
albo kątów kilka
- po cztery w każdym pokoju.
Dobrze jest mieć powietrze na własność:
zasypiać w nim,
budzić się,
wypełniać zapachami z garnka.
Dobrze jest być sobie leniwie,
kiedy dzień dzielił na czworo sekundę,
każde słowo popędzał.
Rozkosznie jest mówić
- U mnie
za każdym razem od nowa
odkrywając słodycz pojedynczych liter.
T.
***
jestem u siebie
mam dwa kroki do nieba
i stado prywatnych chmur
podejdź bliżej
nim księżyc atleta
sen uniesie we wczoraj
jestem u ciebie
wiecznie senna kochanka
cierpiąca na bezimienność
K.
październik 2011
albo kątów kilka
- po cztery w każdym pokoju.
Dobrze jest mieć powietrze na własność:
zasypiać w nim,
budzić się,
wypełniać zapachami z garnka.
Dobrze jest być sobie leniwie,
kiedy dzień dzielił na czworo sekundę,
każde słowo popędzał.
Rozkosznie jest mówić
- U mnie
za każdym razem od nowa
odkrywając słodycz pojedynczych liter.
T.
***
jestem u siebie
mam dwa kroki do nieba
i stado prywatnych chmur
podejdź bliżej
nim księżyc atleta
sen uniesie we wczoraj
jestem u ciebie
wiecznie senna kochanka
cierpiąca na bezimienność
K.
październik 2011
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Szepty - Parapluie
Zamknięty w pawlaczu daleki jestem zimie. Kurz kołysze me skrzydło nietoperza - stygnę. Nie tak dawno w pogoni za tęczą łzy chwytałem garś...
Z zaczytania
-
Coraz spokojniej cię mam, gdy się oddalasz. Już nie rozdrapuję ciemności - po drugiej stronie nieba białe żagle obiecują swobodę od siebie. ...
-
Moja nadzieja czyści skrzydła w czerwieni gasnącego słońca szykuje sobie strój w domu dobry anioł miejsce mości dobrze mieć swój k...
-
Uratuj mnie powtarzasz każdego poranka każąc opowiadać sobie jutro. Przysiadam na brzegu łóżka pozwalając słowom walczyć czekam aż oswoją w ...