Przejdź do głównej zawartości

Zmoknięte ciastko

Deszcz zmywa przechodniów
w bramy stygnące echem.
Bruk przeciąga się łzawo.
Rynny dzwonią alarm.
Gargulce grzmią.
Parasol płacze na stolik.
- Zamoknie panu ciastko!
Do ust wędruje ostatni kęs
pachnącej cytrynowym latem tarty.
W uśmiechu się rozpuszczam:
- Chce Pani wyjść ze mną na deszcz?
T.

mokre stopy rwą wprost w chmury
goszczące w rynkowych kałużach
kot spod rynny spija wolny poniedziałek
tyle zdarza się między nami
lecz ciągle nie tak nie w porę
oddycham uśmiechem
a pan myśląc że nie widzę
w oczach okruch słońca chowa
tańczący na srebrnej nitce
babim latem zdyszany
K.

15.8.2011

Komentarze

  1. Nie żartowałem, Ka. Opcja "odzyskiwania" nie zadziałała, bo nie pamiętam na jaki adres się logowałem, że samego hasła nie wspomnę...
    Szlag mnie trafia - nie tylko tego nie pamiętam, nic nie mogę poprawić.
    Uściski. T:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zimno mi
    kołdry na nogi zabrakło
    w głowie myśli marzną na kość.
    Nie śni mi się sen
    - żaden
    nawet ten o spadaniu.
    Z sufitu patrzy lampa
    garbię się w łóżku
    jej cień skrada się ku oknu.
    Czas ma czas
    wyjął farbę
    nakłada ją na włosy.
    Nie chce mi się wierzyć w jutro
    aż do poranka.

    OdpowiedzUsuń
  3. A to pech. Czyżby teka miała zatrzasnąć się z hukiem?

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak, niestety ja.

    T.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak to tak??? To już?? Koniec??
    Na Boga!

    OdpowiedzUsuń
  6. O to zapytaj się Ka. Ja tylko napisałem, że te żałosne linijki są moje i że nie pamiętam hasła, Aniele.

    T.

    OdpowiedzUsuń
  7. Dopóki T. będzie tu pisać Teka pozostanie otwarta:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Wieża

Coraz spokojniej cię mam, gdy się oddalasz. Już nie rozdrapuję ciemności - po drugiej stronie nieba białe żagle obiecują swobodę od siebie. Gdybyś wiedział, że zacieram ślady, zawołałbyś? Mówimy innymi językami. Choć tak ładnie nam w wierszach. K. Patrzę na świat przez szkła - już nie pamiętam jakiego koloru. Nie zaglądam do lustra - nawet kiedy się golę. Zakładam skórzaną kurtkę zanim wejdę między słowa. Kołyszę miliony niepotrzebnych zdań byś pomyślała: Daleko. Cisza zdradziła: czujesz się w niej bezpiecznie. Powiem ci jeszcze, nie ku przestrodze: Nie ufaj sobie, kiedy myślisz o mnie. T. czerwiec 2010

"Life for rent"

Wbiegła do ulubionego budynku. Zanim się tam znalazła, pod nogami znajomo zachrzęściła żwirowa ścieżka, z okien niósł się głos Dido. Uśmiechnęła się. Dziś chciała mu opowiedzieć, że za chwilę znowu fontanna będzie szeptać bluesowe rytmy i że ona tam będzie, i że on musi nazbierać dużo drobniaków, bo na Kościuszki wprowadzono parkomaty. Otarła pot z czoła i pokonała ostatnie piętro. Poprawiła niesforną grzywkę i złapała za klamkę, drzwi nie chciały ustąpić. Spróbowała jeszcze raz i znów nic. Zrezygnowana oparła się plecami o drzwi. Po chwili zrozumiała, że tak naprawdę tych drzwi nie ma...Po korytarzu nieistniejącego domu niósł się coraz cichszy głos: I haven't really ever found a place that I call home I never stick around quite long enough to make it I apologise that once again I'm not in love But it's not as if I mind That your heart ain't exactly breaking It's just a thought, only a thought But if my life is for rent and I don't learn to buy Well I deserve no...

Schody

Uratuj mnie powtarzasz każdego poranka każąc opowiadać sobie jutro. Przysiadam na brzegu łóżka pozwalając słowom walczyć czekam aż oswoją w Tobie dzisiaj. Pytasz Pogubiłeś metafory? Zbyt przejęte życiem odpowiadam, a ty śmiejesz się z próżności - moja, Twoja ulubiona wada. Po tym śmiechu wiem, że dzień się zaczął i w Tobie. T. dzień zaczyna się w twoich oczach otwieram dłoń i linią życia płyniemy kruche łódeczki chybotliwe jutrem w kuchni czajnik wygwizduje kapitańskie tango jutro nie istnieje mówię zamykasz moją dłoń K. grudzień 2011