wtorek, 19 października 2010

Znałem kiedyś czlowieka

Znałem kiedyś człowieka, który dla kobiety postanowił powstać z martwych. Nie skończyło się na postanowieniu. Zamiar przekuł w sukces.
Dziś o świcie, zaraz po tym jak wyszczotkował zęby, zapragnął wyrwać to paskudztwo niepotrzebnie klekoczące o żebra. Ten po drugiej stronie lustra przyglądał się z przerażoną miną drgającemu kawałkowi mięsa. Nawet nie zorientował się, kiedy zostało mu wciśnięte w rękę.
Potem, nie odwracając się więcej - na powrót martwy, wrócił do sypialni stłumić odruch wymiotny w ramionach kogoś, kogo imienia nie zapamięta.
Znałem kiedyś człowieka. Nie mogę sobie przypomnieć jego imienia... Ale to przecież bez znaczenia. Roler z KFC stygnie, kawa nie parzy już ust. Pora zostawić samym sobie niedokończone historie. Przecież zaświeciło słońce.
T.


Poznam kiedyś Człowieka.
Ufnie powie, że się boi, a ja mu uwierzę. Razem pójdziemy budzić nadzieję, która nie będzie miała wymiarów modelki.
Poznam kiedyś Człowieka na przekór temu, co zabiera odwagę.
On odda tę, która kochała na zawsze i nigdy już nie będzie podróżował na południe, by ją powitać.
(I wcale nie będzie musiał uczyć się włoskiego.)
Ja oddam tego, którego za szybko poznałam. I zasnę bez krzyku pawi w głowie.
Poznam kiedyś Człowieka. Telefon jego brzmi na pięć.
K.


październik 2010

środa, 6 października 2010

Nie każ mi tanczyć

Wiesz,
znam na pamięć wszystkie kroki
i każdy centymetr korytarza
prowadzącego na parkiet.
Proszę cię,
nie każ mi tańczyć.
Niech się ten ból zagnieździ
w mojej pamięci raz na zawsze.
Niech się rozsiądzie przestrogą
przy kamiennej urnie.
Proszę cię,
nie każ mi tańczyć.
T.

wrzesień 2010


Prężne szesnastki
oddechu nie tracąc
prowadzą przodem
A ja ósemką podążam
kroki stawiając ostrożnie
Rozhuśtana życiolinia
kołysze się prozaicznie
Jak się wyminąć, by nie poranić,
z szesnastką świecącą mi w oczy?
K.

październik 2010

Szepty - Parapluie

Zamknięty w pawlaczu daleki jestem zimie. Kurz kołysze me skrzydło nietoperza - stygnę. Nie tak dawno w pogoni za tęczą łzy chwytałem garś...

Z zaczytania