Przejdź do głównej zawartości

4.

Rozpadał mi się wieczór wspomnieniami,
rozmemłał, westchnieniami nie wyblakłymi,
głową skrywaną w ciepłym mroku koca.
Nabrzmiał i napęczniał samotnością.

Roztkliwiam się nad sobą?
W schematy próżnym słowem wchodzę?
A może dzień powszedni
niedzielnym rymem szpecę?

Nie wiem, bo rozpadał mi się wieczór.
Chociaż niebo gwiezdnie czyste
kroplami nasączy mnie jak gąbkę
za parawanem słów znów zgasnę,
zasnę.
T.

zazdrosny księżyc
ciężko spadnie na poduszkę
chłodnymi palcami sny zagarniając
mam cię
wyszepcze
nim w świcie utoniesz
każdy twój lot moim się stanie

zazdrosny księżyc
handlarz snów bezimiennych
patrzy na ciebie łakomie
K.


luty, 2008

Komentarze

  1. Pamiętam, kiedy to napisaliśmy...
    Mój byle jaki, ckliwie byle jaki. Twój, Słodka, już taki Twój:)
    W sumie fajnie, że powyciągałaś je z różnych zakamarków. Dziękuję:)
    Szkoda, że nie zachowały się te z pierwszej Łąki i pierwszego Nieboskłonu.
    Jak to się kiedyś emocjonalnie wysadzało w powietrze...

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo szkoda.A nie poszukałbyś u Smutasa?
    Dla mnie Twoje słowa...no przecież wiesz.

    OdpowiedzUsuń
  3. Smutas to taki czas, który... Zresztą wiesz. Wiedzą i ci, którzy ze mną tam byli, za co wielkie dzięki. To wiele dla mnie znaczyło.
    Zastanowię się.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tego Smutasa też czytałam.

    A tak w ogóle, to mówicie zagadkami.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ależ nie ma żadnej tajemnicy. Co chcesz wiedzieć, Inco?:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

"Life for rent"

Wbiegła do ulubionego budynku. Zanim się tam znalazła, pod nogami znajomo zachrzęściła żwirowa ścieżka, z okien niósł się głos Dido. Uśmiechnęła się. Dziś chciała mu opowiedzieć, że za chwilę znowu fontanna będzie szeptać bluesowe rytmy i że ona tam będzie, i że on musi nazbierać dużo drobniaków, bo na Kościuszki wprowadzono parkomaty. Otarła pot z czoła i pokonała ostatnie piętro. Poprawiła niesforną grzywkę i złapała za klamkę, drzwi nie chciały ustąpić. Spróbowała jeszcze raz i znów nic. Zrezygnowana oparła się plecami o drzwi. Po chwili zrozumiała, że tak naprawdę tych drzwi nie ma...Po korytarzu nieistniejącego domu niósł się coraz cichszy głos: I haven't really ever found a place that I call home I never stick around quite long enough to make it I apologise that once again I'm not in love But it's not as if I mind That your heart ain't exactly breaking It's just a thought, only a thought But if my life is for rent and I don't learn to buy Well I deserve no...

( W uśmiech odzianą cię widzę...)

W uśmiech odzianą cię widzę, Z nim niespodziewanie się pojawiasz. Ot, warg lekkie rozchylenie, Grymas, chwilę przeszłą kwitujący. Nic to. Nic to powiadam. Ze zdziwieniem naiwnym w oczach stęsknionych, Sen mój spokojny przerywasz, Wchodząc między zdań równe szeregi. Cóż z tego, żem mozołem pracę okupił? Nic to. Nic to powiadam. Pochlebstwem rozgościsz się, łzą przekupisz bezsenność. Znów zapomniane? Od nowa zaczęte? Czas nieostrożnie nadzieją nakarmisz, przekonasz. A gdy syty nią radośnie rozkwitnie… Nic to. Nic to powiadam. T. 25.05.06 niech pan zaczeka jeszcze tyle między nami kart do zagrania tyle słów przebieranych aż do zgrania niech pan zaczeka spłoszone nie wiem wyrywa się miedzy snami nic istnieje między nami nic to? K.

Wieża

Coraz spokojniej cię mam, gdy się oddalasz. Już nie rozdrapuję ciemności - po drugiej stronie nieba białe żagle obiecują swobodę od siebie. Gdybyś wiedział, że zacieram ślady, zawołałbyś? Mówimy innymi językami. Choć tak ładnie nam w wierszach. K. Patrzę na świat przez szkła - już nie pamiętam jakiego koloru. Nie zaglądam do lustra - nawet kiedy się golę. Zakładam skórzaną kurtkę zanim wejdę między słowa. Kołyszę miliony niepotrzebnych zdań byś pomyślała: Daleko. Cisza zdradziła: czujesz się w niej bezpiecznie. Powiem ci jeszcze, nie ku przestrodze: Nie ufaj sobie, kiedy myślisz o mnie. T. czerwiec 2010