Przejdź do głównej zawartości

Mieszkam w Pana głowie

Pan na mnie patrzy i słów szukając zapomina, co chciał powiedzieć.
Mogłabym wołać o zrozumienie, o ręki podanie,
gdy most nazbyt się huśta...
Mogłabym...
Patrzę na Pana zmrużonymi oczami i więcej mnie nie ma niż jestem.
Zaśmiałam się lekko.
Proszę Pana, śmiesznie Panu w tej powadze.
Idę za Panem taka niewidzialna, a Pan mnie pamięta.
Pańska pamięć śmieje się moimi oczami.
Proszę Pana, żyję w Pana głowie.
Niech Pan spojrzy - coraz mniej z nas.
Słowa rzucane w przelocie brzmią coraz słabiej.
Rozciągnięty czas łamie się zwątpieniem.
Zaprzeczenia smakują wątpliwościami.
Może by tak rzucić to wszystko?
Znów zacząć żyć z pewnością. Ona taka wątła teraz.
Patrzy szklistymi oczami i czeka.
Coraz mniej nas. Będąc obok stajemy się niewidzialni.
Oczy mgłą zachodzą - coraz bliżej widzę.
Szkoda, proszę Pana, jaka szkoda...
K.


Coś we mnie pękło.
To zbyt banalne by to było serce.
Coś potrzaskało się.
Więcej drzazg niż całości.
Coś stłukło, rozpękło,
lecz nie na dwoje.
Coś schnie
mimo, że łez dolewam.
Jestem trochę jak filiżanka
w porcelanowym oczekiwaniu
T.


Zapomniałam, że Pan czeka. Przepraszam, nadzieja zbyt długo zatrzymała mnie na schodach. Nasłuchiwałam jej kroków, a one były coraz cichsze. Musiałam starannie nasłuchiwać. Wydawało mi się, że słyszę "wrócę", a może "wróć"?
No więc wróciłam, a Pan sam tak na tych schodach echo karmi łzami.
Niech Pan wejdzie, tam w szufladzie znajdzie Pan coś może Panu sie przydać ...
K.


Marzec 2008

Komentarze

  1. Kurcze, to jest całkiem fajne.
    Fajniejsze tym bardziej, że pierwszy raz czytam coś, co sam napisałem i podoba mi się.

    "Pańska pamięć śmieje się moimi oczami." :))

    OdpowiedzUsuń
  2. T., bo to, co napisałeś, jest bardzo dobre. Maksymalnie skondensowane i bardzo trafne.
    Proponuję od dziś zacząć wierzyć w swoje pisanie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zastanowię się:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zacznij wywalać, bo ja od poniedziałku zaczynam publikować.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Wieża

Coraz spokojniej cię mam, gdy się oddalasz. Już nie rozdrapuję ciemności - po drugiej stronie nieba białe żagle obiecują swobodę od siebie. Gdybyś wiedział, że zacieram ślady, zawołałbyś? Mówimy innymi językami. Choć tak ładnie nam w wierszach. K. Patrzę na świat przez szkła - już nie pamiętam jakiego koloru. Nie zaglądam do lustra - nawet kiedy się golę. Zakładam skórzaną kurtkę zanim wejdę między słowa. Kołyszę miliony niepotrzebnych zdań byś pomyślała: Daleko. Cisza zdradziła: czujesz się w niej bezpiecznie. Powiem ci jeszcze, nie ku przestrodze: Nie ufaj sobie, kiedy myślisz o mnie. T. czerwiec 2010

"Life for rent"

Wbiegła do ulubionego budynku. Zanim się tam znalazła, pod nogami znajomo zachrzęściła żwirowa ścieżka, z okien niósł się głos Dido. Uśmiechnęła się. Dziś chciała mu opowiedzieć, że za chwilę znowu fontanna będzie szeptać bluesowe rytmy i że ona tam będzie, i że on musi nazbierać dużo drobniaków, bo na Kościuszki wprowadzono parkomaty. Otarła pot z czoła i pokonała ostatnie piętro. Poprawiła niesforną grzywkę i złapała za klamkę, drzwi nie chciały ustąpić. Spróbowała jeszcze raz i znów nic. Zrezygnowana oparła się plecami o drzwi. Po chwili zrozumiała, że tak naprawdę tych drzwi nie ma...Po korytarzu nieistniejącego domu niósł się coraz cichszy głos: I haven't really ever found a place that I call home I never stick around quite long enough to make it I apologise that once again I'm not in love But it's not as if I mind That your heart ain't exactly breaking It's just a thought, only a thought But if my life is for rent and I don't learn to buy Well I deserve no...

Schody

Uratuj mnie powtarzasz każdego poranka każąc opowiadać sobie jutro. Przysiadam na brzegu łóżka pozwalając słowom walczyć czekam aż oswoją w Tobie dzisiaj. Pytasz Pogubiłeś metafory? Zbyt przejęte życiem odpowiadam, a ty śmiejesz się z próżności - moja, Twoja ulubiona wada. Po tym śmiechu wiem, że dzień się zaczął i w Tobie. T. dzień zaczyna się w twoich oczach otwieram dłoń i linią życia płyniemy kruche łódeczki chybotliwe jutrem w kuchni czajnik wygwizduje kapitańskie tango jutro nie istnieje mówię zamykasz moją dłoń K. grudzień 2011