Wbiegła do ulubionego budynku. Zanim się tam znalazła, pod nogami znajomo zachrzęściła żwirowa ścieżka, z okien niósł się głos Dido. Uśmiechnęła się. Dziś chciała mu opowiedzieć, że za chwilę znowu fontanna będzie szeptać bluesowe rytmy i że ona tam będzie, i że on musi nazbierać dużo drobniaków, bo na Kościuszki wprowadzono parkomaty. Otarła pot z czoła i pokonała ostatnie piętro. Poprawiła niesforną grzywkę i złapała za klamkę, drzwi nie chciały ustąpić. Spróbowała jeszcze raz i znów nic. Zrezygnowana oparła się plecami o drzwi. Po chwili zrozumiała, że tak naprawdę tych drzwi nie ma...Po korytarzu nieistniejącego domu niósł się coraz cichszy głos:
I haven't really ever found a place that I call home
I never stick around quite long enough to make it
I apologise that once again I'm not in love
But it's not as if I mind
That your heart ain't exactly breaking
It's just a thought, only a thought
But if my life is for rent and I don't learn to buy
Well I deserve nothing more than I get
'Cos nothing I have is truly mine...
I haven't really ever found a place that I call home
I never stick around quite long enough to make it
I apologise that once again I'm not in love
But it's not as if I mind
That your heart ain't exactly breaking
It's just a thought, only a thought
But if my life is for rent and I don't learn to buy
Well I deserve nothing more than I get
'Cos nothing I have is truly mine...
Yhm
OdpowiedzUsuńTy, Szczepciu, yhmykasz, a ona siedzi i ryczy pod drzwiami, których nie ma.
OdpowiedzUsuńA jak smutno znaleźć oazę, a potem okazuje się, że ten dom to fatamorgana. Póki z dala - rzeczywista. Wystarczy postawić nogę w jej granicach, a okazuje się, że to piach, do tego parzy stopy.
OdpowiedzUsuńPeonio, tak parzy aż wyciska łzy...
UsuńLubię wracać do tej płyty Dido... Nie lubię pukac do drzwi, których już nie ma (nigdy nie było?) A dla życiowej równowagi czasem mam jedno i drugie.
OdpowiedzUsuńByły Itako, a teraz nie ma. I tak strasznie pusto.
UsuńNie zrozumiałam tego tekstu. Dopóki nie zajrzałam na Nieboskłon... Nie ma już Nieboskłonu... I oczy mi się zaszkliły.
OdpowiedzUsuńOn wróci, prawda...?
OdpowiedzUsuńNie wiem, mam nadzieję, że wróci.
OdpowiedzUsuńKiedyś odszedł i wrócił. Teraz też wróci...
OdpowiedzUsuńKadarko, nie mam pojęcia. Tym razem milczy uparcie.
OdpowiedzUsuńUfam, że te drzwi na Nieboskłonie znów się otworzą dla wielu czytelników... którzy uparcie ale trwale czekać będą...
Usuńczasem potrzeba milczenia... może właśnie to jest ten czas w którym Nieboskłon musi pomilczeć...
:*
pięknie to napisałaś Kasiu :)
pozdrawiam :*
Karolino:* już nie czekam.
Usuń