nie przestawaj opowiadać
zamknę cię we wczoraj
nim do widzenia
będzie tylko zaklinaniem czasu
K.
Coś ci podać?
Wydajesz się taka smutna,
jakby słońce zatrzasnęło się
po drugiej stronie złego.
Opowiedzieć ci coś?
Na Twoim czole samotność
wbiła stopy w brudy
- gwiżdże pustce ostatnią melodię.
Przytulę Cię.
Widziałem jak przez sen drżą ci ręce.
Tak, nie odchodzę nawet nocą
pilnuję,
by strach nie rozlał się zbyt szeroko.
Popatrz,
za drzwiami płonie jesień.
Może to ostatni dzień,
kiedy można wyjść w sukience?
Na krótki spacer,
weźmiemy dzieci za ręce.
Dla Ciebie zacznę udawać,
nie trzeba nic więcej.
T.
listopad 2011
sobota, 26 listopada 2011
piątek, 11 listopada 2011
Mogłabym wyspowiadać się...
mogłabym wyspowiadać się
z każdego zająknięcia przeciw tobie
i pokutnie w noc klepać barany
suchymi ustami zdejmować odium
moja wina moja wina kropla wina
tymczasem uwodzi mnie przemijanie
zmarszczki napięte jak struny
przegrywają z kremem przeciwzmarszczkowym
w drodze do twego chcę
K.
Lubiłem ławkę przed Twoim domem.
Przesiąknięte kilometrami zmęczenie
wsiąkało w nią, kiedy wychodziłaś
z siebie do mnie.
Trzask zamka w drzwiach
- jak zaklęcie,
prostował przygarbione plecy.
Odświętna sukienka, uśmiech i perły
- Chodźmy gdzie nas nie było
mówisz.
Umiera mnie ławka przed Twoim domem
- syta zmęczenia trąci poczekalnią.
Nie przestajesz być piękna,
nowa sukienka krzyczy od progu
- Nie Twoja.
Nie moja?
Nie dla mnie?
- Nigdzie dziś nie idźmy
proszę.
Z pośpiechu nie umyj zębów,
nie miej siły posprzątać kuchni,
nie ucz mnie cierpliwości,
pozwól przed snem wygładzić zmarszczki.
Jestem.
T.
listopad 2011
z każdego zająknięcia przeciw tobie
i pokutnie w noc klepać barany
suchymi ustami zdejmować odium
moja wina moja wina kropla wina
tymczasem uwodzi mnie przemijanie
zmarszczki napięte jak struny
przegrywają z kremem przeciwzmarszczkowym
w drodze do twego chcę
K.
Lubiłem ławkę przed Twoim domem.
Przesiąknięte kilometrami zmęczenie
wsiąkało w nią, kiedy wychodziłaś
z siebie do mnie.
Trzask zamka w drzwiach
- jak zaklęcie,
prostował przygarbione plecy.
Odświętna sukienka, uśmiech i perły
- Chodźmy gdzie nas nie było
mówisz.
Umiera mnie ławka przed Twoim domem
- syta zmęczenia trąci poczekalnią.
Nie przestajesz być piękna,
nowa sukienka krzyczy od progu
- Nie Twoja.
Nie moja?
Nie dla mnie?
- Nigdzie dziś nie idźmy
proszę.
Z pośpiechu nie umyj zębów,
nie miej siły posprzątać kuchni,
nie ucz mnie cierpliwości,
pozwól przed snem wygładzić zmarszczki.
Jestem.
T.
listopad 2011
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Szepty - Parapluie
Zamknięty w pawlaczu daleki jestem zimie. Kurz kołysze me skrzydło nietoperza - stygnę. Nie tak dawno w pogoni za tęczą łzy chwytałem garś...
Z zaczytania
-
Coraz spokojniej cię mam, gdy się oddalasz. Już nie rozdrapuję ciemności - po drugiej stronie nieba białe żagle obiecują swobodę od siebie. ...
-
Moja nadzieja czyści skrzydła w czerwieni gasnącego słońca szykuje sobie strój w domu dobry anioł miejsce mości dobrze mieć swój k...
-
Uratuj mnie powtarzasz każdego poranka każąc opowiadać sobie jutro. Przysiadam na brzegu łóżka pozwalając słowom walczyć czekam aż oswoją w ...