Nie wiem, jaka powinna być noc doskonała? Może po prostu takie nie istnieją? I żyją w nas tylko te, które otarły się o tajemnicę: muskaniem, ciepłym oddechem, rozchyleniem ust? Misterium zmysłów obudzonych po długim śnie.
Wstawaj, królewno! - wołają.
Bawełniana koszulka idzie w kąt i z zazdrością patrzy na czerwoną satynę. Zimne piękno uwięzione w materiale ożyje niedługo.
Śniadanie zmysłów mi się marzy.
Patrzysz i nie grzmisz?
K.
Patrzę
odfiltrowując czerń od bieli,
by móc
zatopić głodny wzrok,
smakować każde poruszenie.
Jesteś
rozkołysaną połoniną
wspinającą się ku szczytom
zarysowanych mgliście ramion.
Jeszcze
nie opadł z Ciebie wstyd
choć rosa wkrada się w doliny.
Nim
szept połączy z nocą świt
spójrz na mnie
- To moje w Tobie narodziny.
T.
Spiję z ciebie każde potem
w szepcie uniosę
tę która się rodzi
tyle czekałam zabrzmi
jak zaślubiny z przyszłością
która się nie zdarzy
twoje oczy już daleko
w nie moje światy unoszą słowa
oszukując latawce
zapomnianych życzeń
K.
Po nitce pełznie czas
- ku niebu,
gdzie wiatr latawce goni.
Dlaczego mówisz
- To nie nasz świat,
słowa zamykasz
w za ciasnej dla nich dłoni.
Przyszłości nie zna nikt.
Nikt nie potrafi przed nią się obronić.
T.
Jesteśmy tak daleko
że boimy się wołać
by wiatr marzeń nie przechwycił
i przerzucił przez pola
jesteśmy tak daleko
a tak blisko słowa
która pada między nami
od nowa i od nowa
K.
czerwiec 2010
Wstawaj, królewno! - wołają.
Bawełniana koszulka idzie w kąt i z zazdrością patrzy na czerwoną satynę. Zimne piękno uwięzione w materiale ożyje niedługo.
Śniadanie zmysłów mi się marzy.
Patrzysz i nie grzmisz?
K.
Patrzę
odfiltrowując czerń od bieli,
by móc
zatopić głodny wzrok,
smakować każde poruszenie.
Jesteś
rozkołysaną połoniną
wspinającą się ku szczytom
zarysowanych mgliście ramion.
Jeszcze
nie opadł z Ciebie wstyd
choć rosa wkrada się w doliny.
Nim
szept połączy z nocą świt
spójrz na mnie
- To moje w Tobie narodziny.
T.
Spiję z ciebie każde potem
w szepcie uniosę
tę która się rodzi
tyle czekałam zabrzmi
jak zaślubiny z przyszłością
która się nie zdarzy
twoje oczy już daleko
w nie moje światy unoszą słowa
oszukując latawce
zapomnianych życzeń
K.
Po nitce pełznie czas
- ku niebu,
gdzie wiatr latawce goni.
Dlaczego mówisz
- To nie nasz świat,
słowa zamykasz
w za ciasnej dla nich dłoni.
Przyszłości nie zna nikt.
Nikt nie potrafi przed nią się obronić.
T.
Jesteśmy tak daleko
że boimy się wołać
by wiatr marzeń nie przechwycił
i przerzucił przez pola
jesteśmy tak daleko
a tak blisko słowa
która pada między nami
od nowa i od nowa
K.
czerwiec 2010
Dzień dobry, Tomku.Poprawiłam czcionkę:)
OdpowiedzUsuńMówiłem, że mam kłopoty z czcionką...
OdpowiedzUsuń....Wasze słowa sprawiają,że nieważne złe czcionki....:):)...witajcie i oby tak dalej..uwielbiam tu zaglądać,nie zawsze się odzywam ,bo czasem nie można zakłócać intymności słów....:)...
OdpowiedzUsuńJa się odzywam, ale czasami /często/ mam wrażenie, że walę, jak gołąb o parapet.
OdpowiedzUsuńAle co tam...
Inco.
A to dzisiaj - bardzo. Bardzo, bardzo.