Dzień się kończy
Nie głaszcze mnie feerią zachodu.
Rękoma Piłata sięga ku horyzontowi,
dyszy czerwienią płaszcza,
o który diabli w kości zagrają.
Czas po noc sięgnąć.
Na kartce piszę:
Dobranoc.
Potem
- na głos
litery spomiędzy krat wyławiam.
Noc nie odpowiada
T.
śledzę kroki księżycowe
dzieci rodzą się bez nas
w oczach noszą marzenia
które zabrał strach
urodzić się na nowo
sobie a muzom na pociechę
jeszcze raz
na północ wykrzyczeć
spadającej gwieździe
nim zgaśnie
niespełnione obietnice
K.
lipiec 2010
Nie głaszcze mnie feerią zachodu.
Rękoma Piłata sięga ku horyzontowi,
dyszy czerwienią płaszcza,
o który diabli w kości zagrają.
Czas po noc sięgnąć.
Na kartce piszę:
Dobranoc.
Potem
- na głos
litery spomiędzy krat wyławiam.
Noc nie odpowiada
T.
śledzę kroki księżycowe
dzieci rodzą się bez nas
w oczach noszą marzenia
które zabrał strach
urodzić się na nowo
sobie a muzom na pociechę
jeszcze raz
na północ wykrzyczeć
spadającej gwieździe
nim zgaśnie
niespełnione obietnice
K.
lipiec 2010
T. się urlopuje.Niech mu Puszcza ładnie szumi.
OdpowiedzUsuńA ja tu powspominam...
To ja też. Może tu chłodneij trochę.
OdpowiedzUsuńInco.
Chłodniej znaczy się.
OdpowiedzUsuńU mnie dziś było ponad trzy dychy.Znaczy Tercy tez tak miał.
OdpowiedzUsuńTrzy dychy to mało Słodka, ale my to wiemy:)))
OdpowiedzUsuńTercy/przytulenie/ żyjesz!
OdpowiedzUsuń