opieram się tobie westchnieniu wraz z krzykiem buduję napięcie którego we mnie nie ma pan tak ładnie kłamie nad ranem gdy noc jak długa wykłada się milczeniem nasze wspólne światy mruczą jednostajnie jest w nich czas niespełnienia tupot dziecięcych nóżek dalekie podróże i wystygłe marzenia czasem zamykam pana pod sercem niewyśnione ma swój czas K. Otworzyłem okna - tuż przed świtem, wydawało się, że wpuszczam dzień pomiędzy cztery ściany. Nabrałem do płuc zapachów obezwładniający haust już miałem krzyczeć: Jestem tu… gdy nagle utraciłem grunt świat pierzchł zamilkły drzewa oniemiał w płucach niedawny wdech Tu gdzie jestem nie ma mnie są tylko niespełnienia. T. upuszczam krwi Pana niewiary patrzę jak stygnie bacznym spojrzeniem słowa ukryły się po kątach jest maj i bzy i nic nie ma K. kwiecień-maj 2016
Od T. do K. i odwrotnie